26 marzec 2012, poniedziałek
Gdy tylko wyszłam z sali na przerwę zadzwonił mój telefon. Przypomniałam sobie, że nawet nie wyciszyłam go. Na korytarzu był hałas, więc udałam się do toalety żeńskiej, która była moim zdaniem cichszym miejscem niż korytarz. Odebrałam. Nikogo nie było w pomieszczeniu.
-Rose, cześć.
-Hej -odpowiedziałam.
-Przeszkodziłem ? -spytał.
-Nie, no co ty. Akurat mam przerwę.
-Możemy się dziś spotkać ?
-Pewnie.
-O 15:20 przed twoją szkołą -poinformował.
-Skąd wiesz gdzie uczęszczam do szkoły ?
-Mam swoje źródła -zaśmiał się i rozłączył. Wyciągnęłam z torebki błyszczyk i przejechałam nim po ustach. Nagle z jednej z kabin wyszła Torres. Spojrzała na mnie i przemówiła :
-To i tak ci nie pomoże. Jesteś za brzydka -uśmiechnęła się cwano i wyszła. Nie obchodziło mnie jej zdanie. Dobrze wiem, że mnie nie lubi. Nie trawię takich dziewczyn. Plastiki udające kogoś innego niż są.
Po lekcjach wyszłam ze szkoły. Czekałam na Liama. W pewnym momencie pojawił się. Na nosie miał okulary i kaptur, więc nie było widać czy to on. Jednak ktoś mógłby się domyślić.
-Długo czekasz? -spytał, przytulając mnie.
-Nie -odpowiedziałam -Więc dokąd chcesz mnie zabrać ?
-To niespodzianka.
Nagle poczułam obecność wroga. Tak, Weronica ze swoją świtą podeszły i przyglądały się Payne'owi. Momentalnie złapałam go za rękę i odeszliśmy. Był lekko zdziwiony ale na szczęście nie pytał o szczegóły dlaczego to zrobiłam. Wsiedliśmy do jego samochodu. Kompletnie nie wiedziałam dokąd mnie zabiera, lecz ufałam mu w tej kwestii, więc nie miałam obaw, że coś mi się stanie.
-Liam, czy ty poważnie traktujesz naszą przyjaźń ? -spytałam.
Chłopak spojrzał na mnie i bez chwili zastanowienia odpowiedział :
-Pewnie, że poważnie. Bardzo cię lubię. Może ujmę to inaczej. Kocham cię... -w tym momencie zdziwiłam się. -..kocham cię jako młodszą siostrę.
Kamień spadł mi z serca, ale wtedy jak pojawiła się Toress poczułam jakbym była zazdrosna, choć wcale nie jestem w związku z Liamem. Dziwne, nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć. Odpłynęłam aż tak w myślach, że nie zauważyłam jak się zatrzymaliśmy, Stanęliśmy przed wielkim wejściem, na bramie wisiała zawieszka z napisem : " Zoo". Weszliśmy do środka. Dookoła było dużo zwierząt. Dostrzegłam Louisa z jakąś obcą mi dziewczyną. Podeszliśmy bliżej.
-Cześć Lou -powiedziałam.
-Siemka. To moja dziewczyna Eleanor -przedstawił mi ją.
-Hej, miło mi cię poznać -uśmiechnęła się.
-Mnie ciebie również -odwzajemniłam uśmiech. Rozmawialiśmy o wszystkim. Przyznam, że trochę wyglądało jakby to była randka, ale Liam przecież nie wyznał mi swoich uczuć. Uczuć, które miały nas połączyć w parę. Jednak cieszyłam się, że jestem singielką bo na razie liczy się dla mnie siatkówka.
-Słyszałam, że jesteś siatkarką -odezwała się El.
-Tak zgadza się. London Lynx to moja drużyna. Czy to prawda, że jesteś początkującą modelką ?
-Mhm. Mam szczęście, że spotkałam Lou. On jest taki uroczy -przytuliła się do niego po czym dodała : -A ty jesteś z kimś ?
-Nie, można powiedzieć, że moich chłopakiem jest siatkówka -uśmiechnęłam się. Pochodziliśmy trochę po czym udaliśmy się na spacer.
-A ty z Liamem, no wiesz ... -odezwała się ponownie.
-Ja i on ? Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej.
-Aha -uśmiechnęła się. Niestety do Eleanor zadzwonił ktoś. Dziewczyna musiała już iść, Lou postanowił ją odwieźć na miejsce.
Nagle zachwiałam się. Liam gdy to zauważył złapał mnie w pasie. Poczułam się taka bezpieczna. Miałam na nogach koturny, świetnie pasowały mi do stroju, więc musiałam je ubrać choć nigdy nie były rozchodzone. Kiedy usiedliśmy na ławkę dowiedziałam się, że but mnie obtarł. Strasznie bolało, więc nie mogłam ponownie go ubrać na stopę a nie miałam przy sobie zapasowych butów ani plastra bo i tak by nie pomógł.
-A ty z Liamem, no wiesz ... -odezwała się ponownie.
-Ja i on ? Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej.
-Aha -uśmiechnęła się. Niestety do Eleanor zadzwonił ktoś. Dziewczyna musiała już iść, Lou postanowił ją odwieźć na miejsce.
Nagle zachwiałam się. Liam gdy to zauważył złapał mnie w pasie. Poczułam się taka bezpieczna. Miałam na nogach koturny, świetnie pasowały mi do stroju, więc musiałam je ubrać choć nigdy nie były rozchodzone. Kiedy usiedliśmy na ławkę dowiedziałam się, że but mnie obtarł. Strasznie bolało, więc nie mogłam ponownie go ubrać na stopę a nie miałam przy sobie zapasowych butów ani plastra bo i tak by nie pomógł.
-Źle to wygląda. Masz chociaż plastra ?
-Niestety nie, butów na zmianę też nie mam -powiedziałam po czym dodałam -Zdejmę je i będę chodziła na boso.
-Nie pozwolę na to. Wezmę cię na barana albo kupię ci buty -uśmiechnął się.
Dostałam sms'a od matki.
" Rose wracaj szybko do domu".
Odpisałam jej, że zaraz będę. Wyjaśniłam chłopakowi tę sytuację. Musiałam się zgodzić żeby wziął mnie na plecy. Wsiedliśmy potem do auta i odwiózł mnie do domu.
-Liam dziękuje ci za to, że zawsze mi pomagasz i za twoje dobre serce -przytuliłam go mocno i pocałowałam w policzek. W tym momencie łatwo można było sobie wyobrazić, że jesteśmy razem, choć naprawdę nie było tak bo to tylko przyjaźń.Jego torchę zaszkliło i nie mógł się zbytnio ruszyć. Weszłam do domu. Ujrzałam przed sobą matkę. Na szczęście nie widziała mnie z Liamem, więc nie pytała się o szczegóły.
-Idę z ojcem dziś na kolacje, musisz zostać dziś z siostrą.
-Spoko.
Weszłam na schody, przed pokojem Melissy leżała sterta miśków. Z ciekawości weszłam do jej pokoju. Wszędzie wisiały plakaty Justina Biebera. Pomieszczenie się zmieniło. Na mej twarzy pojawił się uśmiech a za razem oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
-No co ? Wydoroślałam -powiedziała.
-No ja widzę -uśmiechnęłam się. -Co dziś będziemy robić? Rodzice idą na kolację a my zostajemy same.
W tym momencie siostra trzymała ilustrację, którą chciała powiesić na ścianie. Plakat 1D.
-Lubisz tych chłopaków z One Direction ?-spytała.
-Jasne, że tak. Mają świetny styl i muzyka którą tworzą jest genialna. A ty co o nich sądzisz?
-To co ty. Chcesz jeden ? -spojrzała na mnie podając mi obrazek.
-Pewnie, dziękuje.
Skierowałam się do swojego azylu. Powiesiłam obraz na ścianę przypinając go czterema pineskami.Włączyłam komputer i popisałam z Anne. Po 19:00 rodziców już w domu nie było. Z Mel postanowiłyśmy, że oglądniemy biografię tego sławnego Kanadyjczyka. Nie interesował mnie on zbytnio, ale po oglądnięciu filmu zmieniłam o nim zdanie. Myślałam, że to rozpuszczony dzieciak, ale jego przeszłość okazała się smutna.
Po szkole udałam się do domu by przebrać się w czyste ciuchy i wziąć ze sobą torbę, oraz coś zjeść.Ubrałam się w bardzo ładny zestaw. Mecz w prawdzie miał się odbyć o 16:00 ale postanowiłam, że spotkam się z dziewczynami z drużyny i trochę porozmawiamy. Liczyłam, że rodzice z siostrą pojawią się na moim meczu ale niestety nie, praca jest ważniejsza.
-Dziewczyny świetnie wyglądacie. Rose gdzie kupiłaś te buty? Są prześliczne -odezwała się Elena.
-Wiesz nawet nie pamiętam. Mama mi kiedyś je kupiła. I dziękuje -uśmiechnęłam się.
Zebrałyśmy się i razem udałyśmy się na miejsce gdzie miał się odbyć mecz. Musiałam dać z siebie wszystko. Godzinę później grałyśmy z przeciwną drużyną. Trener poprosił o czas.
-Przyłóżcie się do gry, przegrywamy.
Weszłyśmy na parkiet, każda z nas zajęła swoje miejsce.
Przegrywałyśmy właściwie przeze mnie gdyż nie mogłam się skupić.
-Udało się, London Lynx zdobywają punkt, pierwszy set jest ich.
Odbyła się przerwa. Podeszłyśmy do trenera. Zerknęłam na telefon. Po odczytaniu wiadomości odłożyłam go na miejsce.
-Rozpoczynamy drugą partię. Drużyna London Lynx musi się przyłożyć do gry. W pierwszej części nie szło im najlepiej. Ale jakimś cudem udało im się zdobyć ten pierwszy set.
Informacja,którą dostałam mocno mnie zdziwiła. Jednak Liam pojawił się. Teraz pewnie siedzi gdzieś na trybunach i trzyma za mnie kciuki.Właściwie od tego momentu poczułam, że mam energię by to wygrać mimo iż wcześniej nie szło mi najlepiej. 15 minut później wyniki się zmieniły.
Młoda blondynka z przeciwnej drużyny złapała piłkę i szykowała się do zagrywki. Rzuciła piłkę wysoko, podbiegła i z dużą siłą walła w nią. Dołem odebrała Julie, podała do Anne, a ta wywaliła ją wysoko przed sobą. Podeszła Elena i zrobiła ścinę. Niestety przeciwniczki przechwyciły piłkę i szykowały się do triumfu. Posłałam dziewczyną znak, że czas na blok.
-Mary Lorens zbliża się do ataku .. BUM -skoczyłam z wysoko podniesionymi rękami, Julie i Anne postąpiły tak samo jak ja -Dziewczyny z przeciwnej grupy zaskoczyły je potrójnym blokiem. Sędzia przyznał London Lynx punkt -powiedział informator.
Każdy set się liczy, więc został nam ostatni. Dzięki współpracy z drużyną udało nam się wygrać całe zawody. Byłyśmy wszystkie zadowolone z siebie. Postanowiłyśmy, że porozmawiamy z panem Hughs'em o tym by organizował nam więcej takich spotkań.
-Udało nam się !-krzyknęłam.
Ujrzałam przed sobą Liama.Jego uśmiech mówił wszystko. Dziewczyny chciały bym poszła z nimi na pizzę.Jednak ja byłam tak zmęczona i zła na rodziców, że nie miałam ochoty się gdzieś wybierać. Weszłam do przebierali i zmieniłam ciuchy. Porozmawiałam z koleżankami i Paynem po czym wróciłam do domu. Na pewno nie mają mi za złe, że zostawiłam ich samych. W końcu Liam też musiał się zbierać bo menadżer by się denerwował. Wzięłam gorącą kąpiel i poszłam w piżamie spać.
od autorki : Rozdział mimo wszystko spodobał mi się. Nie jest zbyt długi, ale nic w prawdzie się nie działo specjalnego w nim.
Zapraszam na mój drugi blog : http://see-me-in-the-rain.blogspot.com/
Natomiast bloga tego, zawiesiłam : http://i-dont-wanna-be-afraid.blogspot.com/
-Niestety nie, butów na zmianę też nie mam -powiedziałam po czym dodałam -Zdejmę je i będę chodziła na boso.
-Nie pozwolę na to. Wezmę cię na barana albo kupię ci buty -uśmiechnął się.
Dostałam sms'a od matki.
" Rose wracaj szybko do domu".
Odpisałam jej, że zaraz będę. Wyjaśniłam chłopakowi tę sytuację. Musiałam się zgodzić żeby wziął mnie na plecy. Wsiedliśmy potem do auta i odwiózł mnie do domu.
-Liam dziękuje ci za to, że zawsze mi pomagasz i za twoje dobre serce -przytuliłam go mocno i pocałowałam w policzek. W tym momencie łatwo można było sobie wyobrazić, że jesteśmy razem, choć naprawdę nie było tak bo to tylko przyjaźń.Jego torchę zaszkliło i nie mógł się zbytnio ruszyć. Weszłam do domu. Ujrzałam przed sobą matkę. Na szczęście nie widziała mnie z Liamem, więc nie pytała się o szczegóły.
-Idę z ojcem dziś na kolacje, musisz zostać dziś z siostrą.
-Spoko.
Weszłam na schody, przed pokojem Melissy leżała sterta miśków. Z ciekawości weszłam do jej pokoju. Wszędzie wisiały plakaty Justina Biebera. Pomieszczenie się zmieniło. Na mej twarzy pojawił się uśmiech a za razem oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
-No co ? Wydoroślałam -powiedziała.
-No ja widzę -uśmiechnęłam się. -Co dziś będziemy robić? Rodzice idą na kolację a my zostajemy same.
W tym momencie siostra trzymała ilustrację, którą chciała powiesić na ścianie. Plakat 1D.
-Lubisz tych chłopaków z One Direction ?-spytała.
-Jasne, że tak. Mają świetny styl i muzyka którą tworzą jest genialna. A ty co o nich sądzisz?
-To co ty. Chcesz jeden ? -spojrzała na mnie podając mi obrazek.
-Pewnie, dziękuje.
Skierowałam się do swojego azylu. Powiesiłam obraz na ścianę przypinając go czterema pineskami.Włączyłam komputer i popisałam z Anne. Po 19:00 rodziców już w domu nie było. Z Mel postanowiłyśmy, że oglądniemy biografię tego sławnego Kanadyjczyka. Nie interesował mnie on zbytnio, ale po oglądnięciu filmu zmieniłam o nim zdanie. Myślałam, że to rozpuszczony dzieciak, ale jego przeszłość okazała się smutna.
27 marzec 2012, wtorek
-Dziewczyny świetnie wyglądacie. Rose gdzie kupiłaś te buty? Są prześliczne -odezwała się Elena.
-Wiesz nawet nie pamiętam. Mama mi kiedyś je kupiła. I dziękuje -uśmiechnęłam się.
Zebrałyśmy się i razem udałyśmy się na miejsce gdzie miał się odbyć mecz. Musiałam dać z siebie wszystko. Godzinę później grałyśmy z przeciwną drużyną. Trener poprosił o czas.
-Przyłóżcie się do gry, przegrywamy.
Weszłyśmy na parkiet, każda z nas zajęła swoje miejsce.
Przegrywałyśmy właściwie przeze mnie gdyż nie mogłam się skupić.
-Udało się, London Lynx zdobywają punkt, pierwszy set jest ich.
Odbyła się przerwa. Podeszłyśmy do trenera. Zerknęłam na telefon. Po odczytaniu wiadomości odłożyłam go na miejsce.
-Rozpoczynamy drugą partię. Drużyna London Lynx musi się przyłożyć do gry. W pierwszej części nie szło im najlepiej. Ale jakimś cudem udało im się zdobyć ten pierwszy set.
Informacja,którą dostałam mocno mnie zdziwiła. Jednak Liam pojawił się. Teraz pewnie siedzi gdzieś na trybunach i trzyma za mnie kciuki.Właściwie od tego momentu poczułam, że mam energię by to wygrać mimo iż wcześniej nie szło mi najlepiej. 15 minut później wyniki się zmieniły.
Młoda blondynka z przeciwnej drużyny złapała piłkę i szykowała się do zagrywki. Rzuciła piłkę wysoko, podbiegła i z dużą siłą walła w nią. Dołem odebrała Julie, podała do Anne, a ta wywaliła ją wysoko przed sobą. Podeszła Elena i zrobiła ścinę. Niestety przeciwniczki przechwyciły piłkę i szykowały się do triumfu. Posłałam dziewczyną znak, że czas na blok.
-Mary Lorens zbliża się do ataku .. BUM -skoczyłam z wysoko podniesionymi rękami, Julie i Anne postąpiły tak samo jak ja -Dziewczyny z przeciwnej grupy zaskoczyły je potrójnym blokiem. Sędzia przyznał London Lynx punkt -powiedział informator.
Każdy set się liczy, więc został nam ostatni. Dzięki współpracy z drużyną udało nam się wygrać całe zawody. Byłyśmy wszystkie zadowolone z siebie. Postanowiłyśmy, że porozmawiamy z panem Hughs'em o tym by organizował nam więcej takich spotkań.
-Udało nam się !-krzyknęłam.
Ujrzałam przed sobą Liama.Jego uśmiech mówił wszystko. Dziewczyny chciały bym poszła z nimi na pizzę.Jednak ja byłam tak zmęczona i zła na rodziców, że nie miałam ochoty się gdzieś wybierać. Weszłam do przebierali i zmieniłam ciuchy. Porozmawiałam z koleżankami i Paynem po czym wróciłam do domu. Na pewno nie mają mi za złe, że zostawiłam ich samych. W końcu Liam też musiał się zbierać bo menadżer by się denerwował. Wzięłam gorącą kąpiel i poszłam w piżamie spać.
od autorki : Rozdział mimo wszystko spodobał mi się. Nie jest zbyt długi, ale nic w prawdzie się nie działo specjalnego w nim.
Zapraszam na mój drugi blog : http://see-me-in-the-rain.blogspot.com/
Natomiast bloga tego, zawiesiłam : http://i-dont-wanna-be-afraid.blogspot.com/
Świetny rozdział ( jak każdy ) . ;D
OdpowiedzUsuńAle jestem ciekawa kiedy w końcu wydarzy się "coś więcej" między Rose, a Liamem ( dobrze odmieniłam .? ) . ;))
Czekam z zapartym tchem . ;*
Pozdro . <3
Ciekawe
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńFajny nowy wygląd ;p
Swietnie i ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na moj rozdzial :)
Kazdy czyta i sie kazdemu spodoba wiec moze i tobie tez :D
http://perfectclothesareperfectlove.blogspot.co.uk/
Nareszcie się doczekałam rozdziału,jest mi niezmiernie miło go czytać, jak zawsze oczywiście poprawiło mi to humor,czytanie czyiś opowiadań daje mi wielką przyjemność. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział,powodzenia w świecie blogerów :)
OdpowiedzUsuńnareszcie dodałaś rozdział;)
OdpowiedzUsuńNotka jest rewelacyjna jak zawsze;)
czekam na nn :*
Muuaa ;*** Cuudowny rozdział kochana! Więcej proszę :)
OdpowiedzUsuńNo i przeczuwałam, że Liam pojawi się na meczu.
No w końcu się doczekałam rozdziału , ale powiem ci , że było warto :** Jest wyjebanywkosmos *.*
OdpowiedzUsuńMeeega *___*
Niech w końcu coś się stanie między Rose i Liamem . Tak bardzo chce żeby byli razem < 3
Meega. Z niecierpliwością czekam na NN.. ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział jak zawsze...<33
OdpowiedzUsuńopowiadanie-1d-boys.blogspot.com
zapraszam na 29 rozdział
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;3 dzisiaj nadrobiłam wszystko i powiem szczerze ,że wciagnęło mnie to opowiadanie ,na pewno będę śledziła dalsze losy bohaterów ;D
OdpowiedzUsuńhttp://condition-of-happiness.blogspot.com/
http://survive-in-love.blogspot.com/
Kocham tego bloga .! <333
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy nic się nie dzieje w nim? Dzieje się sporo :D Najsłodszy fragment: Liam rzuca wszystko i pojawia się na meczu, a Rose dzięki niemu wygrywa, awww *-* Cieszę się, że między nimi się tak dobrze układa. Ale szok przeżyłam, jak Liam do niej: Kocham Cię... o,o A nagle: Jak siostrę :D No, ale nie wiem, czy właśnie to chciała Rose usłyszeć od Payna. Skoro czuje, że jest zazdrosna o niego, to w końcu pewnie zrozumie ile on dla niej naprawdę znaczy :D Mam tylko takie małe ale ;p Jak pisałaś na samiuśkim początku tę rozmowę przez telefon, to mogłaś chociaż pokrótce ująć, że to był Liam. Tzn, wiadomo, domyślimy się, ale jednak ;) Chyba, że to było zamierzone, a ja Twojego zamiaru nie wyłapałam? ^.^ Wydaje mi się, czy rozdział zdecydowanie dłuższy od poprzedniego? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, życzę dużo weny i miłej końcówki wakacji! :)
Super ! <333
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej. :3
Jak zawsze świetnie Ci wyszedł rozdział. : ) Już nie mogę się doczekać kiedy następny.
OdpowiedzUsuńhttp://fable--or-dream.blogspot.com/
"Ujrzałam przed sobą Liama.Jego uśmiech mówił wszystko."
OdpowiedzUsuńDosłownie to widzę *-*
Jak zawsze ^^ cudowny rozdział ;)
*Nie lubię jak ktoś mnie pyta gdzie coś kupiłam, bo zazwyczaj po prostu nie pamiętam... Aaa ludzie myslą, że specjalnie nie mówię xD
Kocham twojego bloga ;D http://my-live-and-your-live.blogspot.com Zapraszam ..dopiero zaczęłam 0 komentarzy
OdpowiedzUsuńuwielbiam ! ;3
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAh Dziewczyny są niepokonane, tak samo jak Tom Cruise w filmie Wybuchowa Para :) Wiedziałam, że Liam przyjedzie na mecz, przecież nie opuściłby Rose w tak ważnej chwili. Szczerze, to ciągle się zastanawiam czemu Rose tak bardzo broni się od miłości Liam'a , widać, że chłopakowi bardzo na niej zależy. Wierzę, jednak, że za niedługo będą idealną parą :) Mam nadzieję, że Torres nie namiesza w ich życiu, nie chciałabym, żeby między nimi się popsuło. Rozdział jak zwykle jest arcydziełem tak utalentowanej autorki. Zazdroszczę Ci takiego talentu i trzymam mocno za ciebie kciuki, abyś zawsze była taką genialną blogerką. Czekam na kolejną niesamowitą notkę.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział bardzo mi sie podoba. Chyba coś sie rodzi między ta dwójką. Ciesze się nie wygrały mecz;* Czekam na NN<3
OdpowiedzUsuńZajebiście wyszedł! Pisz szybko następny!
OdpowiedzUsuńFajniutki ten blog;]
OdpowiedzUsuńBędę tu wpadać częściej;]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajny , tak jak wszystkie .;]. Pisz kolejny , bo czekam z niecierpliwością .;dd
OdpowiedzUsuńkiedy następny bo nie mogę się doczekać? :*
OdpowiedzUsuńSuper połączenie One Direction z siatkówką *_* . Kiedy NN : D ??
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czytać . : D
Usuńświetnie piszesz ;]
OdpowiedzUsuńbędę wpadać częściej :P
Noo teraz sobie przypomniałam jak to jest czytać twojego bloga !
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, już chyba ci to powtarzali z milion razy, ale i ja powtórzę jeszcze raz.
Czy mi się wydaje czy Liam mówiąc kocham cię jak siostre miał na myśli inne znaczenie ? xd
Lece czytać dalej ; )