sobota, 30 marca 2013

Rozdział 21

20 kwiecień 2012, piątek

Minęło kilka dni odkąd wyjechałam. Nie spodziewałam się, że ten wyjazd będzie aż tak męczący. Nie wiedziałam, że tak będę tęskniła za chłopakiem, za którym szaleję. Szaleję ? Tak, szaleję. Dopiero od kilku dni zdałam sobie sprawę, że szaleję za nim. Nie powinnam tak długo ukrywać przed nim tego, że również się w nim zakochałam. Nie wiem czy dojrzałam do tego by z nim być, by być z chłopakiem. Wszys­tko było lep­sze od życia tu­taj, w tej trasie. W tym mieście. Z ludzmi których nie znam. Samotność mnie dobijała. Nie wiedziałam, co w tej chwili począć. Naukę miałam za sobą. Od rana wkuwałam materiał do głowy, jednak czas nauki się skończył na dzisiaj. Wzięłam wdech i wydech szukając numeru telefonu Liama w kontaktach telefonicznych w komórce. Chciałam zadzwonić, jednak kiedy to zrobiłam on nie odbierał. Pewnie jest zajęty -pomyślałam.

Z PERSPEKTYWY LIAMA

Dzwo­nił te­lefon, spoj­rzałem na wyświet­lacz a moje oczy zabłyszczały widząc nu­mer, które­go ciąg cyfr zda­wał się mu układać w jej nu­mer, numer Rose. Nie miałem czasu odbierać. Niestety, musiała poczekać. Praca była ważniejsza. Ważniejsza niż miłość ? Nie, po prostu miałem sesję zdjęciową. Nie mogłem odbierać telefonów. Było mi przykro, że tak mało czasu spędzałem na rozmowach z ukochaną. To było takie okrutne i wkurzające. Chciałbym to wszystko rzucić i pojechać do niej. Chciałbym, żeby była przy mnie. Chciałbym, żebyśmy ogłosili światu i znajomym, że jesteśmy razem, jednak przez telefon nie mogłem odbyć z nią takiej rozmowy. To nie tak ma wyglądać. Chciałem porozmawiać z menadżerem czy mógłybm zrobić sobie z trzy dni wolnego, by być przy Rose. Jednak nie byłem pewny czy menadżer spełni moje prośby. Cały dzień miałem zawalony robotą. Lecz znalazłem chwilę czasu i zadzwoniłem do Rose.
-Cześć…-wy­powie­działa, w sposób równie spokojny, lecz dla mnie  jej głos brzmiał jak sym­fo­nia w wy­kona­niu or­kies­try Aniołów.
- To ja, Liam. Czy roz­ważyłaś moją pro­pozycję ? Mam się uśmie­chać czy płakać ?
Wy­dobyłem z siebie nieśmiale, pa­nując nad głosem by nie zdradzić niecier­pli­wości. Ostatnio pytałem się jej, co z nami będzie, dziewczyna jednak nie mogła rozmawiać, dlatego nie dokończyliśmy rozmowy.
-A jak myślisz ? -zapytała stawiając mnie w niepewności. Nagle usłyszałem szmer, jakby jej przerywało. Jakby nie miała zasięgu w komórce. Może ta odległość, nie pozwalała nam na rozmowę.
-Przyjadę do ciebie -powiedziałem w pewnym momencie, jednak nie dostałem żadnej odpowiedzi, gdyż połączenie zostało przerwane. Doskonale wiedziałem, gdzie teraz jest Rose ze swoją drużyną. Musiałem tylko ubłagać menadżera by pozwolił mi do niej jechać na te cholerne trzy dni. Chciałem zrobić to jak najszybciej.

Z PERSEKTYWY ROSE

Mimo iż późno poszłam spać, nie dane mi było spokojnie przespać nocy. To było równie po­rażające co wkurzające. Każdy prze­cież wkurzyłby się gdy­by o trze­ciej nad ra­nem potężny huk nag­le wyr­wał go ze spo­koj­ne­go snu. To było nie do pomyślenia, żeby o tej godzinie dziewczyny oglądały tak głośno telewizję. Przerażona wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Dziewczyny leżały wywalone na podłodze. Pewnie zapomniały zgasić telewizor. Chwyciłam za piolota i wyłączyłam urządzenie. Byłam wściekła, a za razem cieszyłam się, że oderwały mnie od tego strasznego koszmaru, który mi się śnił. To było takie dziwne, aż nie chcę opowiadać, co w nim się wydarzyło. Czekał na mnie cały dzień treninów. Jejku, to takie męczące. Ale trzeba działać, by coś osiągnąć. Nagle do pokoju weszła Anne. Odeszłam zostawiając ją samą. Usiadłam na podłodze ze zdjęciami w prawej ręce. Ja, Liam i resztę paczki.
-Rose
-Tak Ann?
-Widzę ,że coś cię męczy .
-Ehh...Anne,to nie takie proste jakby się wydawało . Nie wiem co robić ....to mnie przerasta.
-Rose,mi możesz powiedzieć wszystko , zrozumiem , a przynajmniej spróbuję .
-Nie wiem co wybrać , co będzie lepsze , ... marzenie siatkarskie dla miłości ,czy miłość do Liama dla marzenia? To wszystko jest takie trudne.Obydwie rzeczy bardzo kocham.Co ja mam teraz zrobić ? Co poświęcić ?
-Rose .Zobacz , Liam też ma pracę i nie wybiera pomiędzy nią a tobą.On też ma trasy i koncerty , tak jak ty , ty też masz mecze i różne wyjazdy.Nawet jeżeli zrezygnujesz z jednego , nie będziesz miała w 100% drugiego .Jeżeli zrezygnujesz z siatkarstwa , to i tak nie będziesz miała cały czas Liama , a jeżeli zrezygnujesz z Liama to będziesz cały czas smutna , bo widzę jak bardzo go kochasz i nie będziesz skoncentrowana na meczach .Zastanów się czy warto z czegokolwiek rezygnować jeśli to nic nie da.
Uśmiechnęła się i wyszła . Nie wiem co o tym myśleć .A jednak Ann ma rację.Może nie warto wybierać .Ciągle miałam w głowie jej słowa  "Czy warto rezygnować jeśli to nic nie da "
 Postanowiłam pójść do kawiarni  . Może kawa i ciastko pomoże mi pozbyć się tych wszystkich myśli i pozwoli cieszyć się wyjazdem .Po drodze wzięłam jeszcze telefon i inne potrzebne rzeczy do torebki .Wychodząc zaczepiła mnie jeszcze Ann:
-Co do tej rozmowy to pamiętaj ,,Miłość nie leci z kranu jak woda, nie możesz jej odkręcać i zakręcać, kiedy tylko zechcesz"
Pokiwałam tylko głową i ruszyłam ku schodom . Postanowiłam odpuścić sobie windę.Wyszłam . Nieznani ludzie,nowe twarze , inne osobowości.Nowe miejsce ciągnie za sobą tyle różnych rzeczy.

25 kwiecień 2012, środa

Z PEESPEKTYWY LIAMA

W końcu udało mi się wyjechać z Londynu. Jestem teraz w drodze do miejsca, gdzie znajduje się Rose. Dziewczyna nie wie, że się do niej wybieram. Chcę jej zrobić niespodziankę, choć nie wiem, czy się uda. Mimo iż dzieliły nas 4 godziny drogi zdałem sobie sprawę, że wcześniej nie mogłem się do niej wybrać. Obowiązki i zespuł. Wtedy to jeszcze nie byłem pewny, czy w ogóle się do niej będę wybierał. Życie sławnego piosenkarza jest męczące, ale to moje jedyne zajęcie, to moja praca. To nie była praca z przymusu tylko z chęci robienia czegoś, co się tak na prawdę kocha. Nie mogłem się doczekać kiedy zobaczę Rose. Mam nadzieję, że uda mi się z nią porozmawiać w cztery oczy.
Po niespełnie godzinie stałem przy pokoju Rose, gdzie mieszkała z Julie i Anne. Hotel był duży. Zapukałem. Po chwili drzwi otworzyła mi Anne.
-Cześć Anne -powiedziałem.
-Liam? Co ty tu robisz ? -zapytała szepcząc.
-Przyjechałem do Rose, ale ona o tym nic nie wie. Jest może w pokoju ?
-Tak. Wejdź -odparła. Weszłem do środka, rozejrzałem się po pomieszczeniu i poszłem szukać ukochaną. Zauważyłem ją dopiero w nastęnym pokoju jak siedziała do mnie tyłem przy oknie, oglądając nasze wspólne zdjęcia. Szłyszałem cichy szloch. Stałem tak przez kilka sekund przy otwartych drzwiach i zastanawiałem się, co dalej zrobić. W końcu odwarzyłem się. Zapukałem.
-Proszę -powiedziała nie odwracając się. Kolejny raz zapukałem, miałem nadzieję, że się odwróci.
-Dziewczyny nie stroicie żartów -odparła. Cicho się zaśmiałem. Dopiero teraz odwróciła się. Przez krótki moment na mnie patrzyła. Przetarła oczy dłońmi, by sprawdzić czy to przypadkiem nie sen. Podeszłem bliżej. Dziewczyna podniosła się z miejsca i do mnie przybiegła. Mocno mnie przytuliła. Płakała. Wręczyłem jej kwiaty, które odłożyła szybko na stolik, który stał obok nas.
-Liam...
-Tak Rose ?
-Co ty tu robisz ? -zapytała.
-Nie cieszysz się, że przyjechałem ?
-No pewnie, że się cieszę -przytuliła mnie.
-Kocham cię -odparłem zdecydowanie.
-Ja ciebie też -rzekła. Pocałowaliśmy się. Od teraz już wiedziałem, że jesteśmy oficjalnie parą.

Z PERSPEKTYWY ROSE

Nacze­kałam się na niego. Na ciepło jego do­tyku. Na dreszcz, ja­ki wy­wołują za­led­wie opuszki jego  palców na mo­jej skórze. Na jego  od­dech, tak jak lu­bię, na moim policzku. To wszystko było takie słodkie i podniecające. Bardzo chciałam z nim być. Choćby miałby się skończyć świat. Jednak czułam, że los nie przypadkowo nas ze sobą połączył. Siedzieliśmy na kanapie. Byliśmy sami w pokoju,nie chciałam, żeby ktoś nam przeszkadzał. Czekałam, aż wypowie te dwa magiczne słowa. Czekałam na to tak cholernie długo, od momentu kiedy wyjechałam.
-Kocham cię -powiedział, kiedy leżałam na jego kolanach. Chłopak spojrzał na mnie po czym lekko musnął moje usta. Czułam się jak w niebie. Bycie teraz z nim i określenie związku mnie bardzo cieszyło. Chciałabym by był przy mnie zawsze, żeby kochał mnie i pocieszał, kiedy będę w złym humorze. Coś czułam, że moja, nasza przyszłość będzie niesamowita.


od autorki : TO JUŻ OSTATNI ROZDZIAŁ NA TYM BLOGU. PZY ROZDZIALE POMOGŁA MI KOCHANA Dream.
POSTANOWIŁAM, ŻE SKOŃCZĘ TEGO BLOGA, GDYŻ MAŁO CZYTELNIKÓW GO CZYTA I LEPIEJ ZROBIĆ TO TERAZ I NIE ZANUDZAĆ WAS KOLEJNYMI PRZEDŁUŻAJĄCYMI SIĘ ROZDZIAŁAMI W KTÓREJ AKCJA TOCZY SIĘ WOLNIEJ NIŻ ŚLIMAK, KTÓRY ZMIERZA DO JAKIEGOŚ CELU. PRZEPRASZAM, JEŚLI JESTEŚCIE NA MNIE ŹLI. POSTANOWIŁAM, ŻE  ZAŁOŻĘ BLOGA O NIALLU HORANIE, KTÓRY NIE BĘDZIE SŁAWNY. ZAPRASZAM NA PROLOG http://see-me-in-the-rain.blogspot.com/

Statystyka

Czytelnicy